art tesco

Zasada numer 1. Nie wolno odpuszczać bo jesteśmy na urlopie i możemy poszaleć z niezdrowymi rzeczami. No dobrze troszkę, ale nie pokazujmy dzieciakom, że nie ma żadnych reguł...

 

Sama piramida-nowa

 

...Poza tym to na wakacjach możemy pokazać dzieciakom potrawy, których sami w życiu nie przygotujemy w domu.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się co wasze dziecko będzie jadło na wspólnym wyjeździe wakacyjnym, kiedy już jada dorosłe jedzenie? I wybieraliście miejsce pobytu uwzględniając tę potrzebę? Ja nigdy.
Kiedyś w swej naiwności uważałam, że wszędzie znajdę dobrą restaurację albo ”domowe obiady” gdzie można posilić się z małymi dziećmi i zupa nie jest robiona z proszku.
Niestety większa część urlopu schodziła mi na szukaniu takiego miejsca, a w między czasie dostawaliśmy stary barszcz czerwony, który był brązowy i słony i z torebki mimo, iż obsługa zarzekała się, że dziś robiony i na buraczkach. I kończyliśmy na nieszczęsnym kotlecie z „pędzonego” kurczaka i frytkach. Do czasu.

Jak zdobyć namiary?
Wakacje nad morzem. Hel i kwatera u cudownej Pani Marii. Emerytowanej nauczycielki w Helu. Każdy z rybaków, jej dawnych uczniów, kiedy Pani Maria szła przez miasto giął się w pokłonach. Dzięki niej można było kupić rybę dziś wyjętą z wody. Cudo. Ale to od święta. Gotowanie na wakacjach nie należy do moich przyjemności. Też chciałam odpocząć i żeby tak ktoś o mnie zadbał i posprzątał po mnie.
Od Pani Marii nauczyłam się zdobywać informacje o najlepszym jedzeniu. Rzecz najprostsza to zapytać autochtona;-))) najlepiej zaprzyjaźnionego z naszym gospodarzem, a jeśli takiego nie mamy zdobyć informację od stałych bywalców z dziećmi w podobnym wieku.
Pani Maria dała nam namiary na „Bar pod brzózką”. Miejsce wyglądało niepozornie, nawet nie zachęcało: plastikowe ogrodowe meble i parasole każdy z innej parafii. I przy głównym trakcie turystycznym na Helu - masa ludzi. Ale nic to trzeba spróbować. Była to miłość od pierwszego wejrzenia i spróbowania. Zupa pomidorowa obłędna, rosół na kurze z domowym makaronem, i najlepsze: wątróbka z cebulką i ziemniakami. Cienkie plasterki prawie jak „czipsy wątróbkowe” tak delikatne, że rozpływają się na języku. I do tego świeże buraczki. Nasi chłopcy mieli wtedy 1,5 roku i prawie 5 lat jeden kluski w każdym wydaniu drugi kotlecik i nic więcej. I wpadli w tę wątróbkę jak śliwka w kompot.

Prze kilka sezonów to było nasze ulubione miejsce. Przeszliśmy przez pulpeciki w sosie koperkowym, gołąbki domowe w sosie z prawdziwych pomidorów, pierogi pełne mięsa, a nie psiny z budą i kotlety mielone z ryb tak przygotowane by dzieciaki mogły je zjadać same. Teraz gdy pojawiamy się gdziekolwiek na półwyspie helskim muszę przysiąc, że pojedziemy raz na Hel do Pani Ewy do Baru Pod Brzózką na tę wątróbkę z buraczkami.

Jak wybierać mądrze?
Wielokrotnie jako rodzice małych dzieci zamówiliśmy w nowym miejscu nie to co powinniśmy licząc, że nasze dzieci się nie rozmyślą albo będzie im smakowało to co zamówią. Kończyło się na wydaniu podwójnej kwoty i dwóch obiadach.
Spróbujcie inaczej. Od razu zamówcie o jedno danie mniej niż liczy wasza rodzina. Poproście o dodatkowy talerz dla dziecka. Wybierzcie każdy inne danie nawet jeśli rosół to zupa ulubiona i na pewno dzieci zjedzą.
I tak na przykład zamawiałam zawsze trzy różne zupy. Po pierwsze moi synowie zawsze uważali, że ten drugi ma smaczniejsze, co wykorzystywałam sprytnie. I jedli każdy po pól porcji każdej zupy plus próbowali naszej, a ja wiedziałam, która smakowała im najbardziej i kolejnego dnia nie było problemu z zamówieniem.
Drugie danie podobnie trzy różne opcje i wspólna konsumpcja. Najmłodszy nigdy by nie zjadł pełnej porcji więc wszyscy się jakoś najadali.
Ach i najważniejsze do posiłku nie zamawiamy napojów. Nawet jak jesteśmy spragnieni a nasze pociechy lubią wodę. Napoje zawsze pojawiają się przed daniami i dzieciaki rozpoczynają konsumpcję od nich. Do wypełnionego brzuszka za wiele normalnego posiłku nie wejdzie. Bardzo szybko dzieciaki robią się głodne i mamy do czynienia z goframi, lodami bułeczkami itp. itd. A więc - Picie po obiedzie .
Nigdy nie wracajcie jeśli pierwsze podejście było nie udane i jedzenie było niesmaczne i wysoko przetworzone.

Nie idź na łatwiznę czyli menu dziecięce!
Taka pozycja w liście dań to dla mnie czerwona żarówka. Oznacza, że inne dania najprawdopodobniej się nie nadają dla dzieci, a jak nie nadają się dal dzieci to dlaczego mają się nadawać dla nas , dorosłych.
Ograniczona i żelazna lista dań dla malucha to kotlet z kurczaka panierowany z frytkami bez warzyw, makaron z sosem pomidorowym, a do picia same gazowane napoje. MASAKRA.
Nie po to wyjeżdżam na wakacje z dziećmi żeby jakoś przetrwać kulinarnie tylko by pokazać im nowe smaki świeżej ryby nad jeziorami czy morzem, pysznego grillowanego oscypka z rydzem i żurawiną w górach. I nie pójdę na łatwiznę.

Wakacyjna edukacja kulinarna po kilku latach daje zadziwiające rezultaty. Nad morzem na pytanie na co chłopcy mają ochotę i gdzie chcą zjeść obiad odpowiedzi jest kilka. Hel - wiadomo wątróbka. W Jastarni - u Bąbli, pozdrawiam braci bliźniaków kucharzy z zamiłowania- pierś a’la bąbel - śni nam się po nocach. Jeśli do Kapera to na dorsza gotowanego w bulionie, bez papryki i innych poprawiaczy koloru i świeżości. Rozpływa się w ustach. Jak na makaron z krewetkami lub najprostszy kotlet mielony jak w domu bo gotuje doświadczona kucharka to do Portu. Zakopane – placki ziemniaczane z oscypkiem i kwaśna śmietaną, oryginalny kwas chlebowy. Zawsze gwarantowana przyjemność i puste talerze. Z czasem nauczyliśmy się rezerwować stolik bo dobre miejsce odkryją zaraz inni i potem nie można się dostać.
A poza tym uwielbiam jeść w miejscach gdzie właściciel cieszy się, że znowu jesteśmy i pamięta co lubimy. Podpowiada nowości równie smaczne co ulubione dania i pomaga przekonać dzieci do nowych. I nigdy nie jest zniecierpliwiony. Z roku na rok widzi jak nam te dzieci rosną i karmi nawet wtedy gdy są bez rodziców.
Szukajmy fajnych miejsc przyjaznych rodzinie, kameralnych, nie bezosobowych i pielęgnujmy je bo są ważną częścią naszych wakacji i wspomnień z dzieciństwa.

A wy co zapamiętaliście najsmaczniejszego z waszych wakacji?
Ja - Wierzba vis a vis Mikołajek i raki łowione w nocy samodzielnie podbierakiem z moim bratem i tatą. A potem bulion, koper i masło .

 Pozdrawiam
Alicja Kalińska

 

Odkryj SetPoint

setpoint panele

zap2
newsletterbok1

 Zapisz się na newsletter SetPoint Twój Dietetyk!